Tytułowy dylemat wydaje się być banalny do rozwiązania. Przecież wiadomo, że priorytetem zawsze jest rodzina. Warto jednak uwzględnić złożoność tego problemu zamiast włączać czarno-białe myślenie. Sam w pewnym momencie musiałem podjąć decyzję, czy poświęcić czas na rozwój firmy, czy na rozwój rodziny. I nie było łatwo.
Sukces mierzony pieniędzmi – tak czy nie?
Mam kilku znajomych, których uważam za zdecydowanie lepszych przedsiębiorców od siebie. Lepiej radzą sobie z biznesem. Więcej ode mnie pracują, mają większe firmy, droższe samochody i ładniejsze mieszkania. Czy to znaczy, że odnieśli większy sukces i są bardziej spełnieni? Tak, jeśli za miarę sukcesu bierzemy wyłącznie pieniądze. Nie mówię, że to błędne podejście. Każdy ma prawo definiować sukces i spełnienie na swój własny sposób. Jeśli Twoim głównym celem jest ilość zer na koncie, to w porządku. Pytanie brzmi, czy wraz z kolejnym zerem, czujesz się coraz bardziej szczęśliwy i spełniony. Tak? To super. Nie? Masz problem. Podobnie jak wielu przedsiębiorców w XXI wieku.
Ja przedefiniowałem pojęcie szczęścia. Jestem szczęśliwy, gdy czuję, że żyję – że doświadczam i przeżywam różne momenty razem z najbliższymi mi osobami. Dla mnie idea work-life balance to życie zawodowe z jasno określonymi celami, połączone z tym, co daje mi szczęście.
Na początku był focus na rozwoju firmy
W 2010 roku zacząłem razem z bratem rozwijać firmę. Jednak nie mogliśmy skupić się tylko na jej rozwoju, ponieważ w praktyce byliśmy pracownikami multifunkcyjnymi – od wszystkiego. Nie mieliśmy budżetu na tworzenie etatów. Lata 2010-2014 były dla nas bardzo intensywne. Aż w końcu coś we mnie pękło…
W lipcu 2014 roku urodził się mój pierwszy syn. Zanim dowiedziałem się, że zostanę ojcem, nie miałem nawet własnego mieszkania. Mieszkałem z żoną i bratem w jego domu. Wszystkie pieniądze inwestowałem w firmę. Co zrobiłem po narodzinach syna? Pracowałem jeszcze więcej. Uważałem, że tylko w ten sposób mogę zapewnić synowi dobry start. Żyłem w takim pędzie, że nie miałem pojęcia, co się dzieje. Codziennie o 6:00 byłem już na treningu, a o 8:00 w biurze. Pracę kończyłem o 17:00, czasem później. Po powrocie do domu zajmowałem się synem. Okres ten pamiętam jak przez mgłę. W pewnym momencie zacząłem się zastanawiać, czy na pewno chcę, żeby moje życie tak wyglądało. Poczułem, że się zmieniam, że dojrzewam – jako ojciec i przedsiębiorca. Nie przestałem jednak rozwijać firmy.
Jak kończy się moja historia? Ona nadal trwa! Dlatego z perspektywy czasu wiem, że było warto walczyć o firmę. Dzięki ponadnormatywnej pracy w ciągu 4 lat udało się nam wyjść z domowego garażu, kupić ziemię i rozpocząć budowę siedziby. Obecnie nasza firma zatrudnia pracowników, którzy wspólnie z nami dbają o jej rozwój. Tak, ryzykowałem, ale uważam, że warto ryzykować, o ile potrafi się oszacować ryzyko.
Porównując siebie z tym, kim byłem 10-12 lat temu, mogę powiedzieć jedno: jestem zupełnie innym człowiekiem.
Co dalej – rodzina czy firma?
Mówi się, że małe dzieci to mały kłopot, a duże dzieci to duży kłopot. Nie do końca się z tym zgadzam, ale też nie mam (jeszcze) większego doświadczenia w „obsłudze” nastolatków. Fakty są takie, że na każdym etapie rozwoju dziecka, rodziców czekają inne wyzwania. Podobnie wygląda to w biznesie. W poszczególnych fazach rozwoju firmy przedsiębiorca napotyka na inne problemy. Jednak wraz z wiekiem i rosnącym doświadczeniem, wyzwania postrzega się inaczej.
Dzisiaj wiem, że słusznie postąpiłem, wkładając więcej czasu i energii w rozwój firmy, kiedy moi synowi byli jeszcze bardzo mali, więc wymagali nieco mniej ojcowskiej uwagi niż dzisiaj, a ja sam byłem sporo młodszy. Teraz nie wyobrażam sobie nie być blisko nich tak często, jak tego potrzebują. Dlatego najbliższe lata będą czasem zrównoważonego rozwoju firmy oraz silnego skupienia na trójce moich synów – pielęgnowaniu łączących nas więzi. Bo rozwój rodziny to dla mnie budowanie relacji odpornych na upływ czasu. Podobnie zresztą jak rozwój biznesu…
Czy to oznacza, że nie będę pracował nad firmą? Oczywiście, że będę, ale inaczej – mądrzej, skuteczniej, lepiej wykorzystując czas. Chcę, aby w pamięci mojej i moich bliskich pozostały wspomnienia budujące wartość dla następnych pokoleń. Oczekuję zbyt wiele? Być może, ale myślę, że warto próbować 😊.